Trzy Rewy
Bardzo dawno temu brzeg morski przy ujściu rzeki Redy do morza by ł zupełnie inny jak dzisiaj. Sarna rzeka Reda była dużo szersza i głębsza, niosła też więcej wody. Był nawet czas gdy rzeka była spławna na znacznej długości. Niosła wtedy grube bale ściętego drewna z Puszczy Darżlubskiej do Beki na place składowe. Tam po segregacji zabierały je szk uty wywożąc w szeroki świat. Pomiędzy Rewą a Osłoninem by ł stały ląd. Reda uchodziła do morza w miejscu gdzie dzisiaj znajduje si ę Depka. Po obu stronach rzek i tuż przy jej ujściu ulokowała się wieś o nazwie Rewa. Zabudowania wioski ciągnęły się aż do dzisiejszej „Rewiej Mielizny”. Wśród tych zabudowań znajdowal się kościół pod wezwaniem św. Rocha zbudowany z dębowych bali. Posiadal wysoką wieżę, na której umocowane były trzy dzwony o nazwach: Wojciech, Mikołaj i Barbara. Wieża spełniała też rolę blizy. W kociołku na samy m szczycie wieży stary Markowe co wieczór zapalał tłuszcz wytopiony z morskiej świni. Największy z dzwonów „Wojciech” odzywał się tylko w największe święta, na pożogę i na wielką trwogę jaką niewątpliwi e był napad piratów. Rewa byla bardzo bogatą wsią
Z naturalnego portu jaki stanowiły brzegi Redy co rusz wypływały lub przypływały żaglowce wypełnione wszelk im dobrem. Żeglarze z Rewy pływali swymi szkutami po całym ówczesnym świecie. Z tamtych czasów zachowało się powiedzenie: „Rewion se spotko w każdym porce na całym swece”. Z podróży przywozili moc złota i innego bogactwa. Przez to bogactwo źle się zaczęło dziać w wiosce. Rozpleni ły się złe obyczaje, pijaństwo. Mieszkańcy obrośli w zarozumialstwo i pychę. Zaczęli ubliżać swym sąsiadom, wyśmiewać się z nieszczęśliwych i ubogich. Przestali też uczęszczać do swojego kościoła. Pleban ojciec Mikołaj wielokrotnie upominał butnych Rewian by się opamiętali bo inaczej niechybnie spadnie na nich okrutna kara. Nic z tych upomnień i ostrzeżeń nie trafialo do głów Rewian. l stało się co się stać miało. W noc św. Wawrzyńca przyszedł .wielki sztorm ze wschodu. W tą jedną noc usypał wal piachu zwany dzisiaj Rewią Mielizną. Wal ten odciął szkutom rewskim dostęp do morza i świata. A bez morza Rewianie byli niczy m. Nie posiadając ziemi ornej zaczęli cierpieć głód. Tak niedawno pogardzanych sąsiadów prosili o strawę i przyodziewek. Sprawiedl i wość dziejowa jest okrutna. Niebawem nadszedł jeszcze groźniejszy sztorm tym razem z nordy. Nawalnica była tak straszna, że bałwany morskie by ły większe jak największa w wiosce checz. Wichura wyrywała największe drzewa z korzeniami, a grube pnie i konary łamała jak małe i cienkie gałązki. Porwarne fale zabrały stały ląd a wszystkie checze w raz z kościołem pochłonęły morskie otchłanie. W ten to czas brzeg morski ustalił się w dzisiejszej granicy i stanowi ł już tereny zakon ników z Oliwy. Opat Cystersów kierując si ę litością zezwolił ośmiu uratowanym Rewianom pobudować szopy rybackie i łowić ryby z zastrzeżeniem, że każdy złowiony jesiotr i co d wunasty łosoś w wielki m pośpiechu trafi na stół opacki. W taki sposób powstała dzisiejsza Rewa. Po tej pierwszej Rewie nic się nie ostało. Pozostaly ustne przekazy, które mówią, że na końcu Szperku w pogodną noc przy pelni księżyca z morskiej toni wydobywa się dźwięk „Wojciecha”. Głosi on chwalę tym wszystkim, którzy zginęli na morzu. Ludowe porzekadła głoszą, że już niedługo bo z chwilą rozbudowy Rewy na wzgórza kolo Buchny i Bukowego lasu nadejdzie podobny jak przed wiekami sztorm, który za topi dzisiejszą Rewę. Pozostanie tylko ta nowa, jeszcze nie do końca zbudowana trzecia Rewa.