Czas wojny, czas śmierci

Po wielu latach zaborów Kaszubi niedługo cieszyli się wolnością. W czasie walk wrześniowych 1939 roku Kępa Oksywska stanowiła jeden z ostat­nich bastionów obronnych na wybrzeżu polskim. Walki o Kępę Oksyw­ską trwały od 10 do 19 września. Rewa została opanowana przez bata­lion Grenzwache już we wtorek 12 września. W czasie walk na terenach gminy, ze względu na ciągłą strzelaninę, Niemcy rozkazali mieszkańcom by opuścili wieś. Ludzie zostawiali więc swoje domy i uciekali do krew­nych lub znajomych w kierunku na Puck, między innymi do Żelistrzewa, Osłonina, Błądzikowa i Mrzezina. Tłumy podążały pieszo brzegiem Za­toki Puckiej.

Mimo traumatycznych przejść, w tych dramatycznych chwilach zda­rzały się jednak również wesołe momenty. Gertruda P. wraz z bliskimi oraz kilkoma innymi rodzinami zatrzymali się u gospodarza w Osłoni- nie. Noc spędzili w oborze razem z końmi i krowami. Kiedy się obudzili, Leon Długi zapytał brata Klemensa: Klymens, a kto Cebie tak łesrolf, na co ten mu odpowiedział: Te tyż tak wezdrzysz! Okazało się, że wszyscy byli ubrudzeni, naznaczeni przez końskie muchy. Pomimo sytuacji, w jakiej się znaleźli, śmiali się do łez. Po kilku dniach tułaczki wrócili do domów. Ku zdziwieniu wszystko zastali na swoim miejscu. Niemcy nic nie ruszyli.

Na mocy dekretu z października 1939 roku zachodnie i północne zie­mie polskie wcielono do III Rzeszy. Utworzono z nich Okręg Rzeszy Pru­sy Zachodnie, który ostatecznie otrzymał nazwę Okręg Rzeszy Gdańsk – Prusy Zachodnie. Na jego czele stanął namiestnik Rzeszy Albert For­ster. Okręg podzielono na trzy rejencje: bydgoską, gdańską i kwidzyńską. Rejencje dzieliły się na powiaty miejskie i wiejskie, a te z kolei na obwody urzędowe i gminy. Starostą powiatu wejherowskiego, który obejmował granice przedwojennego powiatu morskiego został Heinz Lorentz. Peł­nił on jednocześnie funkcję powiatowego przywódcy partii hitlerowskiej, tak zwanego Kreisleitera.

Jednym z najtragiczniejszych doświadczeń mieszkańców Pomorza, w tym Gminy Kosakowo, były skutki wprowadzenia niemieckiej listy narodowościowej. Gdy w marcu 1941 roku wydano rozporządzenie

o  niemieckiej liście narodowościowej i niemieckiej przynależności pań­stwowej na wcielonych ziemiach wschodnich, ludność sklasyfikowano do czterech grup.

Pierwszą z nich stanowiły osoby narodowości niemieckiej, które wXX-leciu międzywojennym aktywnie udzielały się po stronie niemiec­kiej. Grupa druga to osoby narodowości niemieckiej, ale jedynie te, które nie brały czynnego udziału w walce narodowościowej (istotnym warun­kiem było zachowanie niemieckości w języku i obyczajach). Do trzeciej grupy zaliczono 3 kategorie osób. Pierwsza z nich to osoby niemieckie­go pochodzenia, które z biegiem lat uległy polonizacji, lecz biorąc pod uwagę ich zachowanie można było zakładać, iż w przyszłości stałyby się pełnowartościowymi członkami niemieckiej wspólnoty narodowej. Ko­lejną kategorię stanowiły osoby o innym niż niemieckie pochodzeniu, które żyły w związkach małżeńskich z Niemcami, o ile w małżeństwach tych przewagę miała strona niemiecka. Do ostatniej kategorii zaliczono osoby o niewyjaśnionej przynależności narodowej, które skłaniały się ku niemczyźnie na zasadzie związków krwi i kultury, a które posługiwały się językiem słowiańskim, osoby, które przed 1 września 1939 roku do niemczyzny się nie przyznawały. Grupa czwarta narodowościowa zare­zerwowana była dla osób pochodzenia niemieckiego całkowicie spoloni­zowanych i manifestujących swoją przynależność do narodu polskiego.

Kaszubów obejmowała grupa III, kategoria 3. Należało do niej rów­nież około 100 tysięcy osób w większości pochodzenia polskiego, które za czasów pruskich zamieszkiwały na tych terenach. Osoby wpisane na listę poprzez nadanie nabywały z dniem 1 grudnia 1940 roku niemiecką przynależność państwową. Grupa ta otrzymała legitymacje koloru zie­lonego (grupy I i II – legitymacje białe, natomiast IV – czerwone). Ich obowiązki były takie same, jak ludności przynależnej wcześniej do pań­stwa niemieckiego. Były to przede wszystkim służba wojskowa w Wehr­machcie, wychowywanie dzieci w duchu niemieckim oraz uczestnictwo w niemieckim życiu organizacyjnym. Przynależność do tej grupy była obarczona wieloma zakazami i ograniczeniami. Między innymi Kaszu­bom nie wolno było sprawować kierowniczych stanowisk. Nie mieli rów­nież szans na mianowanie na stanowiska urzędnicze.

W lutym 1942 roku Heinrich Himmler wydał rozporządzenie mówią­ce o tym, że każdy mieszkaniec powinien wystąpić z wnioskiem o przyję­cie go wraz z rodziną na niemiecką listę narodowościową. Odtąd wpis ten był przymusowy. Należało go uczynić do końca marca 1942 roku. Zda­rzały się przypadki stosowania gróźb w stosunku do mieszkańców, którzy odmawiali poddania się temu procesowi. Józefowi Budziszowi z Rewy za­grożono wywiezieniem do obozu i pracą rolną. Z kolei Franciszek Pioch uległ groźbie odebrania domu i wywiezienia do obozu. Wpisani do III grupy, do której w większości przynależeli Rewianie, nosili miano „Ein- deutsche”. Natomiast była też grupa mieszkańców tej wsi określana mia­nem „Volksdeutsche”, a także jeden tak zwany „Reichsdeutsch”.

„Volksdeutsche”, przynależący do II grupy, byli obcymi obywatelami, którzy pod przymusem lub też dobrowolnie podali narodowość niemiec­ką jako swoją i nabyli na tej zasadzie obywatelstwo niemieckie. Więk­szość Rewian, będących „Volksdeutschami” nie ujawniała się.

„Reichsdeutschami” byli z kolei ludzie, którzy poddali się germaniza­cji bez względu na wcześniejszą narodowość. Do tej grupy należał jeden Rewianin, który otrzymał niemieckie obywatelstwo dlatego, że przez wie­le lat pływał na niemieckich statkach na linii Hamburg-Ameryka. Poza grupą znalazły się rodziny, w których zdarzyły się przypadki osób opóź­nionych intelektualnie. W opinii Niemców rodziny te nie były wystarcza­jąco godne, aby otrzymać niemieckie obywatelstwo.

Najbardziej uciążliwym obowiązkiem osób wpisanych na niemiecką listę narodowościową była służba wojskowa. Do Wehrmachtu powoły­wano wszystkich zdolnych do służby mężczyzn. Z obowiązku zwolnieni byli tylko pracujący w porcie. Ci byli potrzebni do obsługi transportu wodnego.

Z perspektywy lat łatwo ferować wyroki i nazwać ówczesnych miesz­kańców gminy zdrajcami narodowości polskiej. Jednak niełatwa decyzja

o przyjęciu III grupy narodowościowej była w przytłaczającej większości próbą przetrwania okresu wojny. Aby sprawiedliwie oceniać ówczesne decyzje należałoby osobiście stanąć przed takim dramatycznym wybo­rem. Wynik mógłby być zaiste zadziwiający…

Życie pod niemieckim jarzmem

Po zajęciu Rewy niemieccy żołnierze zbudowali drewniane koszary, któ­re znajdowały się po lewej stronie szosy przy wjeździe do wsi oraz na drugim końcu wsi przy latarni. Na terenie tych koszar ustawione były reflektory służące do oświetlania alianckich samolotów. Wioska była patrolowana w dzień i w nocy. Niektórzy Niemcy mieszkali w domach Rewian. Większość żołnierzy była miła i uprzejma. Niekiedy uczestni­czyli w spotkaniach rewskiej młodzieży, między innymi w okresie świąt Bożego Narodzenia wspólnie śpiewali kolędy przy choince. Kilku z nich związało się z miejscowymi dziewczynami. Jak wspomina Gertruda R: Mieli się żenić, ale poszli na front i ślad po nich zaginął.

W czasie okupacji hitlerowskiej sołtysem w Mechelinkach został Schultza, Niemiec, SA-mann, który miał objąć również Rewę. Ostatecz­nie pełnienie tej funkcji na terenie drugiej wsi nakazano Rewianinowi, Franciszkowi Paszkę.

W latach wojny w Rewie funkcjonował tylko jeden sklep należący do Antoniego Krefta. Drugi przedwojenny sklep, będący własnością Roberta Dullaka, został zamknięty, ponieważ właściciel zaraz na początku wojny poszedł piechotą na Hel i tam zaciągnął się do polskiego wojska.

W okresie od stycznia 1941 roku aż do końca okupacji żywność była reglamentowana. Z początku kartki żywnościowe wprowadzono na mię­so i tłuszcze, a w następnych miesiącach na dalsze artykuły spożywcze. Biedne były te kartki. Przede wszystkim chronicznie brakowało chleba. W najgorszej sytuacji znalazły sie dwie rodziny, które nie zostały wpi­sane na niemiecką listę narodowościową. Otrzymywały one tak zwane „polenkarten” – z jeszcze mniejszym przydziałem. Życie było biedne, ale Rewianie sobie radzili. Ci, którzy posiadali świnie, krowy, byli w lepszej sytuacji, bo mieli swoje mięso, mleko. Inni zaś ukradkiem kupowali u rol­nika mąkę i sami piekli chleb.

Znamienne, że żadnemu z rewskich rolników Niemcy nie zabrali zie­mi. Musieli jednak odstawiać odpowiedni kontyngent, który obejmował całą produkcję rolną. Kontyngent był ustalany na podstawie wielkości użytkowanej ziemi, klasy gleby a także urodzajów.

W Rewie nie obowiązywał zakaz posiadania radia. Ograniczenie pole­gało jedynie na tym, że nie wolno było słuchać audycji zachodnich. Poza tym Niemcy nie zabierali żadnych rzeczy. Dla porównania: gdy Rosjanie weszli do Rewy, konfiskowali wszystko: aparaty radiowe, pierścionki, ze­garki, łańcuszki itp. Mieszkańcom nie wolno było natomiast gromadzić się na ulicy oraz organizować zebrań. Obowiązywał zakaz posiadania polskich książek, godzina policyjna (latem 22.00-4.00, zimą 20.00-5.00) oraz zakaz używania języka polskiego.

W Mostach właścicielem młyna, piekarni oraz dużego gospodarstwa był Wilhelm Streilau, z pochodzenia Niemiec. Kiedy we wrześniu 1939 roku hitlerowcy wkroczyli na teren Kępy Oksywskiej, gospodarze rolni z Mostów (m. in. Jeszke i Klebba) zostali wysiedleni a ich gospodarstwa zajął Streilau. Jego podwładny na siłę werbował ludzi do pracy. Z uwa­gi na to, że mężczyźni byli w wojsku, do pracy zmuszono dziewczyny. W spokoju zostawiono tylko te, które opiekowały się kimś starszym lub miały małe dzieci, którymi nie miał się kto zająć. Chociaż teoretycznie obowiązek pracy obejmował osoby w wieku od 16 do 65 lat najmłodsze pracownice miały zaledwie po 14 lat. Przez długi okres dziewczęta z Rewy pracowały w Mostach razem z miejscowymi dziewczynami – kobietami.

Pracowali z nimi również dwaj Rosjanie: Sasza i Iwan. Iwan zajmował się głównie dojeniem krów. Gdy Iwan rozpoczynał pracę w Mostach był wychudzony, ale z czasem zrobił się z niego „kawał chłopa”. Praca na polu trwała osiem godzin sześć dni w tygodniu. Rosjanie wykonywali wszyst­kie prace polowe.

Streilau zmarł w podczas snu w wyniku zwarcia poduszki elektrycz­nej. Krążyły pogłoski, że to żona przyczyniła się do jego śmierci. Po tym wydarzeniu wyjechała do Afryki, do ich jedynego syna Wolframa, a całe gospodarstwo przejął dotychczasowy nadzorca. Po śmierci Streilaua wszystkie dziewczyny z Rewy przeniesiono do Pierwoszyna. Gospo­darstwo, na którym pracowały, początkowo należało do Zecha, ale gdy i ten zmarł, a jego żona wyjechała, ziemię przejął powiernik niemiecki (Treuhänder). Gospodarstwo rolne, nad którym trzymał pieczę było ogromne. Składało się głównie z ziem należących pierwotnie do Krause, Śliwińskiego, Villmana, Fichta oraz Bigotta. Wszyscy ci gospodarze zo­stali wywiezieni, a ich gospodarstwa zostały połączone w jedno. Wyjątek stanowił Villman, który po zajęciu jego majątku pracował u Treuhändera. Pracowały tam wszystkie dziewczęta z Rewy (przeniesione od Streilau- a), dziewczęta z Pierwoszyna, Kosakowa, trzy dziewczyny z głębi Polski przesiedlone przymusowo na Pomorze oraz około dwudziestu Rosjanek, które porozumiewały się łamaną polszczyzną. Dziewczęta wykonywały wszystkie prace połowę, a także prace w ogrodnictwie i sadownictwie.

O  dziwo, w ciągu tych wszystkich lat przymusowej pracy żadna z nich nie chorowała. Było to zapewne wynikiem czystego powietrza oraz zdro­wych warzyw i owoców, które rosły na naturalnym nawozie. Za swoją ciężką pracę nie otrzymywały wynagrodzenia. Za wypłatę musiały star­czyć dwa bony, jeden na sukienkę, drugi na buty.

Po wojnie gospodarze, którzy utracili swe ziemie na początku okupa­cji, dostali ją z powrotem.