Za osłoną czasu

Na terenie dzisiejszej gminy istniały także obiekty, których na próżno dziś już szukać. Pierwszy taki przykład to gród wczesnośredniowieczny w Dębogórzu. (Zachowała się tylko malutka górka, której już nawet miej­scowi nie są w stanie odróżnić.) Nazywany był Grodem przy Dębowej Górze. Właśnie od niej wzięło nazwę Dębogórze.

Kolejne miejsce to tzw. Zaklęty Zamek (niedaleko Kazimierza). Na te­renie gminy, w Babich Dołach, znajduje się bunkier nazywany powszech­nie bunkrem Goeringa, związany z działalnością niemieckiego lotnictwa.

Innym z ciekawych miejsc, których nie można już znaleźć na mapie jest nieistniejąca miejscowość Beka. Formalnie położona była po drugiej stronie rzeki Redy i wchodziła w skład Osłonina, ale obsługiwała w za­sadzie Rewę. Było to miejsce postoju rewskich statków handlowych, któ­rych w Rewie było w 1920 roku dokładnie dziesięć, a z biegiem czasu coraz mniej. Był jednak taki moment, że tutejsi armatorzy jednocześnie zarządzali piętnastoma łodziami. W tym rejonie na dnie morza leżą czte­ry z nich.

Wreszcie rzecz najważniejsza, której nie można już znaleźć na mapie, to młyn wodny w Mostach. W budynku po młynie mieszkają obecnie ludzie (został zamieniony na dom mieszkalny). Brakuje piekarni, która również została zamieniona na dom mieszkalny.

A czy ktoś pamięta, że przed drugą wojną światową w Kosakowie stał czerwony, ceglany budynek mleczarni? W grudniu 1901 roku członko­wie-założyciele spółdzielni uchwalili statut spółdzielni. Na jego podsta­wie zarejestrowano tę spółdzielnię w Sądzie Królewskim w Wejherowie. W niedługim czasie rozpoczęto budowę zakładu, który wyposażono wspólnymi siłami i ze środków członków spółdzielni. W początkach ist­nienia zakładu jego głównym produktem było masło. Skupowano mleko z terenów Kępy Oksywskiej oraz przyległych wsi, a finalny produkt do­starczano przede wszystkim do Gdańska i Sopotu. Spółdzielnia istniała do 1927 roku kiedy podjęto decyzję o jej rozwiązaniu. Wkrótce jednak reaktywowano ją. Jednak z czasem jego główną siedzibę przeniesiono do gdyńskiej dzielnicy Grabówek. Kres istnieniu zabudowań w Kosakowie położyło bombardowanie w 1939 roku. Dziś nie pozostał po nich na­wet ślad. Zresztą i tak nie miały szans na przetrwanie. Budując lotnisko Niemcy nie pozostawiliby tak wysokiego obiektu tuż obok. Podobnie jak z wieży kościoła można byłoby prowadzić obserwację. Na to wojsko nie mogło sobie pozwolić.

Takich zaginionych obiektów jest z pewnością więcej. Wystarczy prześledzić dzieje dawnych budynków na terenie gminy. Poszukiwania


te warto z całą pewnością prowadzić, gdyż pamiątki przeszłości odcho­dzą z wolna w niepamięć. Kolejno znikają bezpowrotnie. Maleńka Gmi­na Kosakowo nie ma szansy konkurować z ogromnymi „kombinatami” turystycznymi jak chociażby Kraków, czy Wrocław. Mimo to mamy jed­nak sporo do zaoferowania turystom. A lokalny walor edukacyjny? Sko­ro młodzież i dzieci poznają zwyczaje i mowę kaszubską, powinny także wiedzieć jak żyli ich przodkowie. A ta wiedza jak widać jest dostępna na wyciągnięcie ręki.