Zaklęty zamek
Bardzo dawno temu, tak dawno, że nawet najstarsi mieszkańcy nie umieją powiedzieć kiedy to było w Dębogórzu stał zamek. Stal na szczycie Dębowej Góry tuż przy trakcie do Rumini . Z palisad i walów ziel1Ulych był przepiękny widok i doskonały wgląd na bród w Ciśću, na Mrzezino, na Moście Błota, Rurninę i Chylonię na zachodzie. Widać też było zamek w Mostach i duży gród stołeczny w Oksywii. W zamku stacjonowała drużyna wojów z panujący m Megą. Mega był dobrym rycerzem lecz mial jedną przywarę.
Tą przywarą była wielka zachłanność na dobra doczesne. Dlatego też łakomy m okiem spoglądał na wiatrak stojący na niewielkim w zniesieniu, które tak jak i wiatrak należało do Kaina. Kain solid ny i bardzo pracowity młynarz cieszył się dużym poważaniem. W swym wiatraku mieli!zboże wszystkim mieszkańcom Kępy a nawet i z dalszych okolic. Na przednówku biednym nigdy nie odmówił garnca kaszy czy miarki mąki. Córka Borynia wyjątkowej urody posiadała wiele zalet niewieścich. Mega długo zastanawiał się jak zagarnąć dobra zapobiegliwego Kai na. Na otwartą napaść nie mial co liczyć. Silniejszy i mający większą władzę pan na Oksywi na takie bezprawie nie patrzyłby bezczynnie. Mega w końcu wymyślił iście szatański plan. Wyśle do Kaina swatów z prośbą o rękę Boryni. A jako, że już posiada żonę to młynarz na pewno odmówi jego prośbie. W tedy Mega będzie mial niepko prawo do ukarani a Kaina. Myśl swą wprowadził natychmiast w czyn. Wysłał do mły narza dwóch swatów.
Jak było do przewidzenia swaci wrócili z niczym. Mega wpad ł w straszny gniew i najechał ze swoją drużyną obejście Kaina. Bezbronny Kain nie mógł się przeciwstawić przemocy. Napastnik zabrał wszelkie dobra a wiatrak puścił z dymem. Zabrał też jako brankę urokliwą Borynię. Bezsiln y i zrozpaczony Kain wzywał wszelkie moce
z prośbą o pomoc w odzyskaniu u kochanej córki, pomszczenie swej krzywdy
i hań by.
Gdy nieszczęśliwiec z bólu tak zawodził zgłosił się sarn „Zły”. Chociaż wszystkie te nieszczęścia widział na własne oczy kazał sobie opowiedzieć w szczegółach. Po wysłuchaniu opowieści powiedział: jeśli podpiszesz djobelski cy rograf własną krwią, on djobel zacznie działać. Zrozpaczony Kain wiele się nie namyślał. Własną upuszczoną krwią podpisał podsunięty cyrograf. W tym czasie Mega po odebraniu Boryni niewinności i czci, po sutym posiłku delektował się zdobycznymi dobrami, leżąc pod rozłożysty m dębem. Tymczasem „Zły” podniósł ze zgliszcz spalonego wiatraka największy kamień młyński i cisnął nim w kierunku Dębogórza. Kamiet zataczając szeroki łuk upadł na odpoczywającego Megę odrywając jedną nogę i jedną rękę po czym odbijając się z ogrom ną siłą runął na zamek. Zamek pogrążył się w ziemi a kamień powrócił do dogorywającego Megi i pokrył swy m ciężarem oderwaną rękę i nogę. Kamień leży w tym miejscu do dnia dzisiejszego. Nawet największy silacz nie może go podnieść i zobaczyć co się pod nim znajduje. Po zamku pozostało zapadlisko terenowe, które leży za leśniczówką przy drodze do Kazimierza. Mało kto tą drogą chodzi. Ciągle jakieś widziadło czegoś tam szuka i zawodzi przenikliwym głosem prosząc o litość. A zaklęty zamek ma powstać ze swych ruin gdy na świecie zapanuje pokój i braterstwo